Już ciebie do milczenia zmuszą
te kije — wynoś się psiaduszo!
niech cię pokręci sjamski miocie —
w nawozie miejsce twe i w błocie!
O jak się kurczy obrzydliwie,
kupą się gnoju naraz staje!
Lecz cóż to? — patrzcie — dziwo w dziwie!
ten gnój się zmienia w duże jaje!
rośnie — nadyma się i pęka!
Ze skorup — para wraz bliźniacza
mątwi się, skuczy i pojęka —
już się wynurza i wytacza —
już widzę — już — pełzącą żmiję —
kształt drugi? — widzę — nietoperza!
Jedno się w pyle ślini, wije,
drugie ku pułapowi zmierza!
O! — giną — już — w nocnej otchłani!
Źle trzecim w takiej być kompanji.
Dalej, żywo! Już tam tańczą.
Do djaska z wrzawą opętańczą.
Czujesz jak straszydeł sfera
w myśl i serce nam się wpiera?
W włosach moich łka i jęczy —
Ból mnie srogi w nodze dręczy —