Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/56

Ta strona została przepisana.

— nie rozpycha — nie roztrąca —
jeno się szkarłatem płoni,
a tęczaność migocąca
pośród wartkich szprych zawiei
lśni jak gwiezdne zbiorowiska,
gdy z za czarnej ściany kniei,
w lipca cicha noc rozbłyska!
Czar magiczny — świateł rój —
— tętni — pryska —

EFEB-WOŹNICA

— prrr! — hoo —! stój —!
Posłuszne ważnym nakazom,
rumaki wstrzymajcie skrzydła,
lejce was mocne prowadzą,
znajcie moc mego wędzidła,
Splendor tej wspaniałej sali
niechaj zjawa nasza chwali;
oto tłum się wkoło tłoczy
tłum ciekawy, zachwycony —
hej, heroldzie, podnieś oczy
i ogłaszaj na wsze strony
zanim odpłyniemy stąd —
kim jesteśmy, co zacz, skąd;
mitologiczną znasz historję,
myśmy jej żywe alegorje.

HEROLD

Nie wiem, co zjawa wasza znaczy,
opisać mógłbym ciebie raczej.

EFEB-WOŹNICA

Więc mów!

HEROLD

Trza przyznać, że z urody
mógłbyś zasłynąć — pięknyś, młody —