Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/58

Ta strona została przepisana.
HEROLD

Jakżeż godności sprostać słowem!
zachwycam się tą pełnią lic,
wykwitającą pod turbanem,
spojrzeniem jasnem, wzięciem zdrowem,
okryciem złotem bramowanem —
i cóż mam rzec — nie mówię nic —;
stworzon na władcę wielu sług.

EFEB-WOŹNICA

To Pluton — wszystkich bogactw bóg —!
Cesarskiej woli czyniąc zadość —
wnosi tu splendor swój i radość.

HEROLD

A kto ty jesteś — powożący?

EFEB-WOŹNICA

Ja? — sny rozchwiane wciąż łowiący,
jestem poezją, rozrzutnością,
poetą, co swój skarb najrzadszy
rozdaje wszystkim z miłością —
i przez to coraz jest bogatszy —!
Choć ci się złudą to wydaje:
ten się bogaci, kto rozdaje;
przetom bogatszy od Plutona
i od koronowanych głów,
mam to czego im niedostaje,
bez czego próchnem jest korona —:
radość żywota, przepych snów.

HEROLD

Zakwitasz chełpliwością — płoniesz w każdem słowie,
okaż, czy dzieła twoje dorównają mowie!