Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/66

Ta strona została przepisana.

chudy okrutnie —;— miesi złoto,
jak ciasto w dzieży, albo błoto —
no cóż? — jest kupa — lecz bez kształtu;
teraz do niewiast się odwraca —
— cofają się — wołają gwałtu —
coś nieprzystojna jego praca;
już wstydem płoną — stają zdala,
a on się mocniej rozzuchwala;
podaj no laskę moją panie —
kosterze sprawię tęgie lanie!

PLUTON

Ostaw kuglarza, niech błaznuje;
wszakże do czasu starczy przędza —
i miejsca braknie — zgasną ruje;
prawo ma mniejszą moc niż nędza.

ZGIEŁK I ŚPIEW

Z dolin cienistych, z turni gór
kroczy zdziczałych ludów chór.
Jak prąd rwą ku nam, niewstrzymanie,
to Pan z orszakiem —
— Panie! Panie!!
Wasz orszak między nas się zmieści —
niesiecie z stron dalekich wieści.

PLUTON

Znam dobrze waszego Pana!
odwaga wasza mi znana;
rozumiem conieco, potroszę —
niechże się szczęście wam darzy!
chwila się dziwna przeważy —
krąg tajny otwieram — tu! — proszę!

ŚPIEW DZIKICH MĘŻÓW

Tłum dzikich mężów kroczy tu,
tłum szerokiego w piersiach tchu;