Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/77

Ta strona została przepisana.

I podpisałeś —;— tejże samej nocy
przy sztukmistrzowskiej i sprytnej pomocy
podpis w tysiącach mnogich egzemplarzy
kazaliśmy odbijać; — niech się wszystkim darzy;
więc dziesiątki, dwudziestki, setki i tysiączki
pójdą od dziś, aż miło, tak —: z rączki do rączki!
Spójrz co za zmiana olbrzymia odrazu:
miasto co miało wygląd, jakby w czasach dżumy,
podobne do pięknego, jasnego obrazu,
tłumy się przewalają, roześmiane tłumy!
Imię twoje, cesarzu, imię najłaskawsze,
w pamięci ludzkiej odtąd zostanie na zawsze;
niepotrzebne już książki, ślęczenia, nauki —
ta jedna karta uczy całej życia sztuki!

CESARZ

Poddani godzą się na te
papiery? biorą za złoto?
żołnierze przyjmują zapłatę?
Dziwią mnie taką ochotą!
Lecz jeśli tak — no to zgoda.

MARSZAŁEK

Jednem słowem — powiedzmy, panuje pogoda —!
Zresztą nikt karteluszków nie dogoni przecie —
tak się szparko i zwinnie rozniosły po świecie.
Banki wszystkie otwarte — — wymiana, wymiana!
złoto, srebro na papier od wczesnego rana!
Potem jatki, szyneczki, cukiernie, piekarnie,
chyba trzy ćwierci świata do jadła się garnie —;
stroją się wszyscy; kupiec kraje, krawiec zszywa;
w piwniczkach przy szklenicach, gwar, rozmowa żywa—:
niech żyje cesarz —!— krzyczą — przypijają szczerze —
dymią misy, drżą szyby i dźwięczą talerze.

MEFISTOFELES

Wystarczy przejść samotnie tarasy zamkowe,