Strona:PL Faust II (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/85

Ta strona została przepisana.

chybkie delfiny na zciszonej fali —
nad niemi chmury, słońce, księżyc, gwiazdy — —
Lecz tam nie ujrzysz nic — w tej pustej dali,
w odwiecznej ciszy — zgłuchną twoje kroki,
zapadniesz w bezmiar niemy i głęboki.

FAUST

Mówisz jak stary kapłan z neofitą.
Starego wróbla nie weźmiesz na plewy;
w pustkę mnie ślesz omgłami zapowitą,
abym swe siły skrzepił na nowe zasiewy;
chcesz abym tobie z ognia wygarniał kasztany?!
Ano, niech będzie! Zgłębię świat nieznany;
tak się przekonam, że twe nic, mój panie —
to ostateczne wszechświata poznanie.

MEFISTOFELES

Zanim odejdziesz — wszelkie rewerencje —:
znasz świetnie djabła i jego intencje!
Oto klucz —

FAUST

— pocóż? —

MEFISTOFELES

— przyda się w bezdróg zamieci.

FAUST

W ręku mym rośnie! — rozbłyska i świeci!

MEFISTOFELES

A — już poznałeś? tak! ten mały skrzatek
wyprowadzi cię z ziemi — tam — do wiecznych matek.

FAUST
(z drżeniem.)

Matek —?! — z jakiego słowo to rzucasz wybrzeża?
słyszę je — w mojej piersi, jako grom uderza!