Ta strona została przepisana.
PAŹ
Ach! zakochany jestem — niespełna rozumu!
MEFISTOFELES
(cicho)
Doprawdy niewiem kogo słuchać; tyle tłumu —
(do pazia)
Niech asan stłumi zapał do swego podlotka —
u leciwszej się asan z zrozumieniem spotka.
(gromadnie nacierają)
Jeszcze? — dość tego! — skąd się bierze tyle gości
— zacznę im prawdę kropić w tej ostateczności!
O MATKI —!— puśćcie Fausta —!—
(spozierając dokoła)
Sala już w pomroczy —
cały dwór wystrojony posuwiście kroczy;
już cesarz idzie — za nim szumni dygnitarze —
przez galerje podcienia, hale, korytarze —
ledwo, że się pomieszczą w komnacie rycerskiej.
Tu wieszają makaty — ówdzie dywan perski;
po kątach, w mrocznych wnękach rozwieszają zbroje —
doprawdy — gdybym mógł rzec — rzekłbym, że się boję,
iż nie trzeba już zaklęć! — W tak czarowną ramę
bez czarnoksięskich wołań duchy przyjdą same.