Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/132

Ta strona została przepisana.
MEFISTOFELES

— No cóż — siedzi,
i medytuje, głowę biedzi —
niespokojnemi widzi snami
tego, co darzył klejnotami.

FAUST

Żal mi jej szczerze! Proszęć serjo,
obdarz ją jeszcze biżuterją,
tamta nie była bardzo ważka.

MEFISTOFELES

Dla ciebie wszystko fraszka!

FAUST

Wypełń sumiennie me zlecenie:
z sąsiadką wejdź w porozumienie —
bądź djabłem wreszcie, nie mazgajem!
A Małgorzacie przynieś złoto.

MEFISTOFELES

Wykonam rozkaz twój z ochotą!

(Faust wychodzi)

Otom do dudka poszedł w najem!
Aby dogodzić kaprysowi
umiłowanej damy swojej,
sprzeda kochliwiec, dudek wieczny,
noc wygwieżdżoną, dzień słoneczny.