Nie! Niezupełnie! Owszem — tęsknił duszą, ciałem;
pamiętam, opowiadał: „z Malty wyjeżdżałem —
o zdrowie żony, dzieci, modłym słał do Pana
i wraz się szczęście pokumało z nami;
statek spotkalim wielkiego sułtana
naładowany po burty skarbami —
napadliśmy nań, zdobyli go śmiele
i mnie część łupów przypadła w udziele“.
Jakie? gdzie? pewno je zakopał w ziemi?
Dokładnie nie wiem, co się stało z niemi;
pomnę jedynie, że dziewczynka śniada
zajęła się nim i była zeń rada,
to było w Neapolu; miłego pożycia
pamiątkę nosił aż do końca życia.
A szelma! własne dzieci okradł! złodziej!
ty karm je matko, ty je matko odziej,
a mąż z dziewkami po świecie się włóczy!
Kto się nauczył, już się nie oduczy;
umarł biedaczek z tego! ano, trudno!
Lecz wam w tym stanie wdowim pewnie nudno?
radzę wam: rok żałoby, a potem wesele!
O, już takiego, jak nieboszczyk, pewnie
nie znajdę! mój głuptasek! o, takich niewiele!
dorównaż mu kto drugi? płaczę po nim rzewnie;
tylko, że się tak ciągle parał tą włóczęgą,