Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/152

Ta strona została przepisana.
MAŁGORZATA
(żegna go uściskiem ręki — zrywa się, wybiega)
(Faust trwa chwilę w zamyśleniu — idzie za nią)
MARTA
(wchodzi)

Zapada noc.

MEFISTOFELES

Już na nas czas.

MARTA

Chętniebym, mili, zatrzymała was
lecz trudno, w ciągłym żyjem swarze,
sąsiedzi straszni to plotkarze!
nic, jeno śledzą wciąż przez całe dnie,
a jak, a skąd, a co, a gdzie,
jakby wdzięczniejszej nie mieli roboty,
jak brać swych bliźnich w obmowne obroty;
cała ich radość, Boże ty mój słodki,
zbierać, hodować i wypuszczać plotki.
Gdzież nasza parka?

MEFISTOFELES

O tam, zakręt mija,
gruchają sobie!

MARTA

Młodzieniec jej sprzyja.

MEFISTOFELES

A ona jemu — tak się zawsze splata
i splatać będzie aż po koniec świata.