Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/156

Ta strona została przepisana.

jej ból i radość — sny i tajemnice.
Wtedy przed okiem mojem księżyc wstaje,
ziemię okrywa kojącą poświatą,
i ożywają przeszłości rozstaje,
drzwi otwierają się ku wszystkim światom,
mrok ócz umarłych kirem nie zasłania
w wielkiej godzinie myśli i poznania.

A jednak baśnią ludzka doskonałość,
widzę to jasno w tej chwili upojnej,
gdyś mi dał boskie dojrzenie i źrałość
i wraz pchnął w lęku odmęt niespokojny.
Za towarzysza i za powiernika
wieczną ironję mam, wyrzut sumienia,
co zimnym wzrokiem czyny me przenika
i twe owoce w szary popiół zmienia.
On to czarami z pamięci wyłania
postać barwioną marzeniami skrycie.
Tak żyję w kręgu wiecznego wahania:
żądza mnie spala i kusi użycie.

MEFISTOFELES
(wchodzi)

No — może dość już ukrywania;
przez jakiś okres można — owszem,
lecz dłużej — życie samo wzbrania
i każe tęsknić za czemś nowszem!

FAUST

Czyż nic lepszego nie masz do roboty,
jak dręczyć mnie codziennie?

MEFISTOFELES

Przeszkadzać nie mam ci ochoty,
zwłaszcza, żeś ciągle zły niezmiennie.