Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/161

Ta strona została przepisana.

w przepaści straszne dno;
ona w ufności bożej stała
na wonnej hali cicha, biała,
niebieskie za nią tło.

Mały jej świat w tych ścianach chaty,
lecz jakże wdziękiem przebogaty,
a ja skradałem się jak wróg.
Sam nad otchłanią czarną wiszę,
zabrałem spokój jej i ciszę,
przeto mną wzgardził Bóg.

Piekło — już znam do ciebie drogę!
Szatanie — skróć mój czas i trwogę!
Co stać się ma, niech zaraz stanie się!
Biorę na siebie los bezwiednej,
niechaj w przepaści legniem jednej:
los jeden jej i mnie!!

MEFISTOFELES

O jakże wrze i kipi wrzątek!
Do niej! — by prędzej smutek szczezł!
Tam gdzie dopiero jest początek
rozumek ludzki mówi: kres!
Odważni żyją! Życie z nami!
Wszakżeś conieco przedjablony,
a nic głupszego na tej ziemi,
jak djabeł zrozpaczony!