Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/165

Ta strona została przepisana.
FAUST

Czczę je.

MAŁGORZATA

Bez pragnień duch się próżno biedzi!
Nie chodzisz na mszę, ani do spowiedzi.
Wierzysz ty w Boga?

FAUST

A któż bez wykrętów
rzec może śmiele: Tak! ja w Boga wierzę!
Kapłan czy mędrzec odrzeknąż ci szczerze?
Mogąż powiedzieć: tak czy nie?

MAŁGORZATA

Nie wierzysz w Boga!

FAUST

Nie chciej mnie źle rozumieć, wysłuchaj mnie, droga!
Któż nań imieniem zawoła?
Któż Go ogarnąć zdoła
i rzec: ja w Boga wierzę?!
Któż się ośmieli,
zważy, rozdzieli —
by rzec: ja weń nie wierzę?!
On — wszechogarniający,
On — wszechpodtrzymujący,
czyż nie ogarnia zarazem mnie, ciebie
i samego siebie?!
Nad nami dale błękitnieją,
pod nami twardy ziemski glob,
nocą się wieczne gwiazdy śmieją
jak złote ziarna wsiane w strop.
Patrzą me oczy w twoje oczy —
oto ku sercu i ku myślom
wieczność się święta garnie, tłoczy —