Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/17

Ta strona została przepisana.

wszystkim — nikomu nie spsowa humoru;
na rozszerzenie wpływu bardzo łasy
pragnie ogarnąć jaknajszersze masy.
Odważny w karty gra! więc do roboty!
z fantazją łączcie wszystkie pokrewieństwa:
rozum, rozwagę, namiętność, tęsknoty —
lecz najważniejsza rzecz: dużo błazeństwa!

DYREKTOR

Najpierwsza, mniemam, rzecz — to ruch na scenie!
Ludzie chcą patrzeć — widzieć chcą najchętniej.
Gdy się im nadmiar przed oczy nażenie
tak, że to zdziwi, olśni, roznamiętni —
toś bracie wygrał już na całej linji,
kochać cię będą i nikt nie obwini.
Na tłum trza tłumem działać! juści wtedy
każdy sobie wybierze z rozrzutności onej,
co mu dogadza — no i nie masz biedy;
do domu wraca widz zadowolony.
Dajecie sztukę — krajcież w kawałeczki —
bigosu trzeba dzisiaj publiczności;
robota łatwa, przyjęcie bez sprzeczki.
Cóż —?— sztukę dawać bez skrótów, w całości?
to mrzonki! pomylone obowiązki!
tak czy tak tłum ją rozskubie na kąski.

POETA

Miast dobrego rzemiosła dajecie partactwa!
nie dojdziecie do ładu z rzetelnym artystą!
Moi szczwani panowie, z waszego matactwa
już zasadę robicie, widzę, oczywistą.

DYREKTOR

Ten zarzut mnie wcale nie boli:
sprawnie znać musi narzędzie