Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/173

Ta strona została przepisana.
HALSZKA

Choćby ją zechciał jej kochanek,
my się rozprawim z kochaneczką;
chłopcy jej zerwą z głowy wianek,
a próg jej obsypiemy sieczką.

(wychodzi)
MAŁGORZATA
(zmierza do domu)

O jakżem łatwo przewinienia
dziewczęce potępiała —
starczył mi drobiazg, ba, cień cienia,
skaza nieznaczna, mała,
już mnie raziło to, gniewało —
z wyśmiewem i pogardą
mówiłam: „grzesznaś“ i szłam śmiało,
podnosząc głowę hardo!
Dziś-by mi szukać trza pociechy
za własne winy, własne grzechy;
lecz jest-że winą, co miłością
jest, szczęściem jeno i radością?