Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/195

Ta strona została przepisana.
FAUST

Wolałbym jednak być tam w górze,
w płomieniu chmurnym i wichurze;
kędy panuje czarny książę,
jakaś zagadka się rozwiąże.

MEFISTOFELES

Może i jedna się rozwiąże,
lecz nowe drogę ci zagrodzą.
Niechajże wielki świat szaleje.
To już zbyt znane, stare dzieje:
z wielkich się małe światy rodzą.
Ostań na chwilę ze mną tu,
w spokoju nabierzemy tchu,
tembardziej, że tu rojno, widzę:
stare z młodemi w zgodnej lidze,
ależ — czarownic nagich sporo!
a wszystkie młode! stare za to
chętnie się odziewają szatą,
bardzo rozumnie! Chętki biorą
podejść tam nieco; trudu mało,
uciechy dużo; chodźmy śmiało.
A cóż za wstrętna brzmi muzyka!
Do szpiku kości drze, przenika —
tak sobie wszyscy chwile szpecą;
trzeba się przyzwyczaić nieco!
No, chodź już, chodź! ja dobrze radzę —
ja pójdę pierwszy — poprowadzę.

Ależ, mój drogi, toż olbrzymia przestrzeń,
— popatrz no! końca jej nie widać prawie —
a co tu tańców, pijatyki, pieszczeń,
trzeba się przecież przypatrzyć zabawie!

FAUST

W jakiejże roli chcesz się tutaj dostać?
Czy weźmiesz djabła, czyli maga postać?