Najchętniej inkognito! To najbardziej lubię,
lecz można się z orderem zjawić — właśnie w klubie;
podwiązki nie dostałem od królewskiej żony,
ale mam nóżkę końską — order tu ceniony.
Zresztą tu nawet ślimak już z mojego cienia
orjentuje się dobrze, z kim ma do czynienia;
trudno się, widzisz, ukryć, swój świat swoim światem;
chodźmy! bądź panem młodym, ja będę twym swatem.
A cóż wy tu robicie, dobrodzieje mili?
życzę wam szczerze, byście się zbytnio nie nudzili,
tu uciecha jest prawem i prawem swawola,
nudzić można się w domu, jeśli czyja wola.
Narodom ufać? niech to piorun trzaśnie!
Zasługi? to czczy dym!
W narodach, jak u kobiet właśnie,
młodość jedynie dzierży prym.
Wszystko się do upadku chyli —
czemu? rzecz prosta: niema nas!
Wtedy, gdy myśmy wszystkiem byli,
wtedy był złoty czas!
Na kim się zmełło — na kim skrupi!
Co zakazane — to popłaca!
Tę prawdę tłum odrzucił głupi —
w perzynę poszła nasza praca.