Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/197

Ta strona została przepisana.
AUTOR

Dziś młodzież jest mądrości katem,
a dobrych książek pełne — strychy!
doprawdy, jeszcze jak świat światem
nie było w młodych tyle pychy!

MEFISTOFELES
(postarzał się nagle)

Przyszedłem tu, lecz pełen smutku.
Sądny dzień idzie! słyszcie głusi!
Gdy ja się kończę pomalutku,
i świat się ze mną skończyć musi.

STRAGANIARKA

Panowie — nie mijajcie! czemu tak zostrożna?
niebywała sposobność — czego pragnie dusza —
kupić nie kupić — potargować można!
popatrzeć — wybrać; kupić nikt nie zmusza.
Czego nigdzie na świecie niema, nie dostanie —
tu właśnie jest — kupujcie!! Na moim straganie
niema ni jednej rzeczy, która bólu nie sprawiła;
ni jednej niema rzeczy, która kogoś nie skrzywdziła;
ten sztylet zabił wielu — z żeber się nie zśliźnie —
ten kielich — jeszcze wilgny po strasznej truciźnie —
oto klejnoty: kupić za nie można cnotę,
oto miecz, zdradzający wieczystą robotę
skrytobójczego mordu; czego pragnie dusza:
popatrzeć! wybrać! kupić nikt nie zmusza!

MEFISTOFELES

Źle coś pojmujesz czasy współczesne, ciotuchno,
co do towaru twego — owszem w tem masz rację,
lecz przestarzałą mocno, toż to samo próchno!
nowe czasy! — więc nowe potrzebne sensacje.