Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/205

Ta strona została przepisana.
SOLO

Kobza idzie! na bok! z drogi!
To bańka mydlana.
Gra na nosie — mazur srogi —
romtajdiadana.

DUCH, KTÓRY SIĘ DOPIERO KSZTAŁTUJE

Pajęcze nóżki, brzuch ropuszy
i skrzydełka ma ten skrzacik!
chce być zwierzątkiem, już się puszy,
ledwo zeń będzie poemacik.

PARKA

Kroczek mały, skok wysoki;
wonie, rosę chłepce —
nie wyleci nad obłoki,
kto wciąż w kółko drepce.

CIEKAWY PODRÓŻNY

Toć reduta wynaglona!
Mamże wierzyć oczom?
Widzę boga Oberona
osobę uroczą.

ORTODOKS

Nie ma wprawdzie końskiej nogi,
lecz mówię nie żartem:
że jak wszystkie greckie bogi
i on też jest czartem.

ARTYSTA Z PÓŁNOCY

To co widzę, to szkicuję
w swobodzie beztroskiej —
lecz się już przygotowuję
do podróży włoskiej.