Czy już skończyłeś?
Ratuj ją, lub biada
tobie na wieki! Z szatanem jest zwada,
wiem o tem dobrze — ale się nie trwożę
i mówię: ratuj ją!! albo ci górze!!
Chcesz do mnie dotrzeć przez strach i przez trwogę?
zemsty i klątwy uchylić nie mogę!
Ratuj ją — mówisz! wejdź w swoje sumienie:
czy ja ją pchnąłem czy ty w potępienie?
Szukasz pioruna! — Zamysł to człowieczy.
Sądzicie, że was zbawi, lub uleczy,
jeśli miast sobie przypisać przyczyny,
na niewinnego przełożycie winy.
Prowadź mnie do niej, dziś musi być wolna!
To nie jest prosta droga, lecz okolna,
zważ, nie zapomnij, obłąkany bracie,
że tam w jej mieście zemsta czeka na cię,
że krew na bruku przez ciebie przelana
właśnie krwią twoją musi być zmazana,
że sprawiedliwi, a już nie oszczerce,
wracającego schwytać chcą mordercę;
a jeszcze gorzej, jeśli się w to wmiesza
duchów mścicieli wygłodniała rzesza.