Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/30

Ta strona została przepisana.
PRACOWNIA

FAUST  /  DUCH ZIEMI  /  WAGNER  /
CHÓR ANIOŁÓW  /  CHÓR NIEWIAST  /
CHÓR UCZNIÓW

(noc)
(wysoko sklepiona, wązka komnata gotycka)
(Faust pełen niepokoju siedzi przed pulpitem)
FAUST

W żądzy wiedzy poznałem wszechnauk dziedzinę,
zgłębiłem filozofję, prawo, medycynę,
niestety teologję też! — cóż —? — pozostałem
mizernym głupcem! — tyle wiem ile wiedziałem.
Magistrem jestem, nawet zowią mnie doktorem,
i tak latami z męką, z wewnętrznym oporem
oświecam rzesze uczniów bezpłodnem zarzewiem
i wiem, że nic nie wiemy — i że ja nic nie wiem.
Czyż zawiłości świata ta pewność zwycięża,
że wiem więcej niż mędrcy, doktorzy i księża?
że nie ma we mnie zwątpień, że łza mi nieznana,
że się nie lękam piekła, nie trwożę szatana?
Pustka we mnie i wszelka radość mi odjęta,
pustka mi bieg hamuje, skrzydła moje pęta.
Zaledwie krok uczynię, już muszę powracać —
i jakoż mogę bliźnich polepszać, nawracać?
Ani się ze mną dobro ni pieniądz nie brata,
nie wiem co sława ziemi, co wspaniałość świata.
Któż drugi byt sobaczy tak wlec się odważy
z maską obojętności na posępnej twarzy?
Przeto magji oddałem i czas mój i siły,
może przez nią odnajdę ślad bytu zawiły,