Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/35

Ta strona została przepisana.
FAUST

Mamże płomieniu ulec twej osobie?
Przenigdy! Jam jest Faust — i równy tobie!

DUCH

W odmętach życia, w czynów zawierusze
płynę, to w rozgwar sfer, to w zmarłą głuszę!
ja — wieczne morze, zmienność, spłomienienie,
ja — grób i narodzenie!
W chorale czasu tkają me warsztaty
Bogu wiecznemu wiecznie żywe szaty.

FAUST

Duchu co w lotów bezmierne koliska
zagarniasz światy — nad światy szybujesz —
jakże mi moc twa znana — jakże bliska!

DUCH

Bliskiś duchowi, którego pojmujesz
nie mnie!

(znika)
FAUST
(w rozpaczy)

Nie tobie? więc komu?
Ja — żywy obraz Boga! — Boża we mnie postać!
nie mogęż tobie nawet dorównać i sprostać?!

( pukanie)

Już mija chwila szczęścia, famulus nadchodzi,
wezbraniu wielkich widzeń natręctwem przeszkodzi.

(wchodzi Wagner w robdeszanie i nocnej mycce, z lampą w ręku)
(Faust odwraca się z niechęcią)