wracasz do swego domku uśmiechnięty,
rad, że to pokój w ojczyźnie jest święty.
Słusznie, sąsiedzie! Tylko ład i praca
toruje drogę wiekowi złotemu —
niechże się wszędzie wali i przewraca
byleby w domu było po staremu.
Jakie to strojne panny — jak się złocą!
każdy się snadnie w was zakochać może,
jeno się zbytnio nie dróżcie — bo po co?
— gdyby coś tego — to stara pomoże.
Chodźmy, nie mówmy z wiedźmą na widoku,
zaczęto-by nas obmowami chłostać;
wiesz — na Andrzeja ubiegłego roku
w wosku mi męża pokazała postać.
I mnie to samo, tylko że w krysztale,
w gronie wojskowych właśnie go widziałam —
sam także żołnierz — mówię ci, wspaniale!...
Lecz go dotychczas jeszcze nie spotkałam.
Mury, blanki, serca, wianki,
twierdze harde i kochanki
zdobyć szturmem — w to mi graj!
Panieneczko! grzmi fanfara!
do ataku! naprzód wiara!
do alarmu trąbko graj!