Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/58

Ta strona została przepisana.
PRACOWNIA

FAUST MEFISTOFELES DUCHY

FAUST
(wchodzi z pudlem)

Ostały łąki, kwieciste rozłogi
osnute siecią zwycięskiego cienia;
w duszy przeczucia budzą się i trwogi,
pragnienia dobra, ciszy, ukojenia.
Minęły burze, szały, namiętności,
ściele się równa i pogodna droga;
erce me pełne człowieczej miłości
i drugiej, dalszej miłości do Boga!

Ucisz się piesku! nie skacz po pokoju!
progu nie wąchaj — leżeć! cóż za licho!
tam się za piecem ułóż, śpij w spokoju,
masz tu poduszkę — a teraz sza! cicho!
Gdyśmy się dzisiaj spotkali nad rzeką
skokami swemi bawiłaś mnie psino,
więc się odwdzięczyć chcę dobrą opieką,
serdeczną ciebie obdarzam gościną.

Gdy wązka cela zalśni w świec urodzie
na duszy raźniej, serce z sobą w zgodzie,
myśl się ucisza! budzą się nadzieje,
przyszłość się do nas zaleca i śmieje.
Tęsknota znagła wyłania z ukrycia
rzeki żywota — ach! i źródło życia.

Nie warcz psie! nie warcz — twe szczekanie zrzędne
z świętością pieśni we mnie niestrojne i zbędne.