Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/59

Ta strona została przepisana.

Wszak jeno ludzie, gdy dobra nie widzą
ni piękna — mówią z lenistwem zbyt taniem,
że dobra niema, z piękna głośno szydzą.
Tak, co im niedogadza zbywają szemraniem.
Chcesz ludzi naśladować upartem szczekaniem?

Już zgasła moja cisza! Niespokojne drżenie
coraz bardziej oddala me zadowolenie;
czemuż zdrój łaski tak prędko wysycha,
a mrok i zasępienie z wszystkich kątów czyha?
czem tęsknotę zaświatów w duchu opromienię?
doświadczenie mi mówi: wiarą w objawienie!
a gdzież ją nieskalanie odnajdę i święcie?
w wiecznej księdze żywota: w NOWYM TESTAMENCIE.
Zanurzę myśli w tę światłość przeczystą
i zaklnę treście słów w mowę ojczystą.

(otwiera biblję, zabiera się do pracy)

Więc czytam: „na początku było SŁOWO“!
— utknąłem! Dziwną to przemawia mową;
czyż SŁOWO może wszechświat wyłonić i stworzyć?
Muszę inaczej to przełożyć!
Jeślim dobrze zrozumiał — w brzmieniu tego wątku
jest sens, że jeno MYŚL była z początku;
lecz niechże dociekania treści nie zakurczą —
możesz MYŚL sama w sobie być wszechtwórczą?
Sprawa jest coraz bardziej mętna i zawiła,
a może na początku była SIŁA?
Już chcę napisać, a jednak coś broni,
czy się w tem słowie część treści nie trwoni?
Duch mi objawia sens wieków porządku
już wiem — i piszę oto: CZYN był na początku!

Jeżeli mamy z sobą żyć
przestań raz wreszcie szczekać, wyć,
towarzysz z ciebie niespokojny;
ciszy wymaga trud mój znojny.