więc lepiej, żeby nic nie powstawało.
A wszystko to, co wy zbyt śmiało
zowiecie grzechem, złem przeklętem —
moim jest właśnie elementem.
Zowiesz się częścią a stoisz tu cały!
Rzekłem! umiej wyciągnąć treść i z prawdy małej:
jeżeli człowiek, jak się często zdarza,
z urojeń — siebie za całość uważa —
to jam jest częścią części tej pierwotnej mocy,
z której światło powstało! jam częścią pranocy!
Dumne światło co mrokom pierwszeństwa zaprzecza,
jest jeno marną złudą, świata nie ulecza,
z ciał spływa, ciała barwi — stąd wnioskować snadnie,
że z rychłym ciał upadkiem i światło przepadnie.
Więc znam już ciebie i twe myśli śmiałe!
nie możesz zmóc wielkości — niszczysz to co małe.
Lecz skutek jakżeż marny! sam się temu dziwię!
to do czego odnoszę się tak urągliwie,
ta ziemia, którą ciągle siła moja niszczy,
odradza się uparcie z popiołów i zgliszczy;
zalewam ją falami, burzami obalam,
trzęsieniami nawiedzam, pożogami spalam —
po czasie ląd i morze znów się uspokaja
i znów się mnoży zwierząt i ludności zgraja;
pogrzebałem ich tyle, zmiażdżyłem do szczętu,
a oni się dźwigają z strasznego zamętu —
krew świeża płynie w żyłach żywa i wszechmożna!
i tak ciągle, tak zawsze, ach! oszaleć można!