Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/67

Ta strona została przepisana.

zawiedźcie tan.
Oto się barwi i kwieci
uśmiechem i pląsem dzieci
kwiecisty łan.

Wzorzyste, rozwiane szaty,
zakryją ziemię i światy
welonem tęcz,
a pod tą zwiewną zasłoną
ciała w uścisku zapłoną
w przycieniu wnętrz.

Skwarni pożądań tęsknotą,
senni doznaną pieszczotą,
zapadli w cień.
Nad chłopcem i nad dziewczyną
pnączami wije się wino —
rozkoszy dzień!

A oto wino dojrzewa,
źrałością w słońcu omdlewa
na stokach wzgórz —
w uścisku pryska jagoda
i sączy się płynna i młoda
w kryształy kruż.

Wino perlące, pieniste,
ożywcze, chłodne, złociste,
wzbiera po brzeg
i spływa szumiącą strugą,
jak rzeka szeroko i długo
w okrężny bieg.

Przez góry, lasy, pól składy,
w wybryzgach skrzącej kaskady
powodzią mknie —
z gór spada, zalewa łęgi,