Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/68

Ta strona została przepisana.

ogarnia szałem potęgi
noce i dnie.

A ponad winnym zalewem
z uśmiechem, tańcem i śpiewem
nasz wietrzny wir —
płynie, opada, znów wzlata
przez chmury do gwiazd ze świata
w melodji lir.

Ty — góry przelatuj strome,
ty — w rzece ciało łakome
kąp, śpiewaj, chwal!
Wszyscy do życia, radości
wzlatujmy pełni miłości
w gwieździstą dal!!

MEFISTOFELES

Już śpi! zwinęliście się gracko, sprawnie —
leży cichutko i zabawnie!
Nie tobie więzić djabła, bracie!!
A teraz jeszcze zaśpiewacie!
odurzcie go, by w tem śpiewaniu
szalał i drżał jak w obłąkaniu.
Lecz trzeba mi ten próg przekroczyć,
— żeby gdzieś szczura zoczyć!
No, nic trudnego, już chroboce,
zaklnę na mroki i na noce!

Ja władca szczurów, myszy, much,
węży i stonóg — wytęż słuch —
wyjdź z nory, próg ten naznaczony,
oliwą wonną namaszczony,
przegryź! — Już jesteś? do roboty!
zniszcz ten przeklęty znak!
wolność mi niosą te chroboty!