nic, coby przynieść mogło choć szczypię korzyści!
Więc warunki! Gość z ciebie niebezpieczny w domu!
Więc tak: tu będę na rozkazy twoje,
niczem mi będą trudy, prace, znoje,
a gdy się tam spotkamy — za tą wielką bramą —
uczynisz dla mnie, doktorze, to samo.
To „tam“ mnie nie obchodzi dużo,
to są utopje i drobiazgi.
„Tu“ niech mi siły twoje służą,
a potem — rozbij ziemię w drzazgi,
lub niech się w inny glob przemienia!
Tu na tej ziemi me radości,
tu pod tem słońcem me cierpienia;
gdy już rzucone będą kości,
gdy się rozstanę z nią — co potem,
to nie jest dla mnie już kłopotem!
Czy się tam kocha, nienawidzi,
chwali, opiewa, gani, szydzi —
wszystko mi jedno — nawet to,
czy górą dobro tam czy zło.
Więc doskonale! a więc naprzód — śmiało!
Ja wszelkich starań sumiennie dołożę;
zobowiązanie jeno daj, a stworzę
marzeniom twoim tak cudowne ciało,
jakiego ludzkie oko nie widziało!
Cóż ty mi biedny biesie możesz dać?
czyż kiedykolwiek twoja brać