Strona:PL Felicyana przekład Pieśni Petrarki.djvu/009

Ta strona została przepisana.

był stosunek z Ursem hrabią z Anguillary — bo zresztą, kraj zaburzony wewnętrznemi rozterki, dla spokojnego jak on podróżnika, bezpieczeństwa nawet nie przedstawiał. Ztąd tedy do Hiszpanii się udał, a następnie do Anglii, i po dwuletnim w podróży tej pobycie, znów do Prowancyi swojej wrócił, tym razem w Wokluzie już osiadając. Tam, po staremu, księgami się otoczywszy, „Afrykę“ tworzyć począł. Niebawem, ten poemat, pomiędzy zwolennikami uczonej staroświecczyzny, acz daleki jeszcze do końca, tak niepomiernej nabrał sławy, że jednogłośnie zewsząd o uwieńczenie poety wołać poczęto. Tedy jednocześnie z Rzymu i z Paryża, na to uczczenie, uroczyście go zaproszono. On jednak z tego dwojga, bez namysłu Rzym ojczysty wybrał. Wprzód jednak na wezwanie Karola Roberta Andegaweńskiego[1] do Neapolu udać się musiał, kędy ten monarcha ciężko uczony, przez trzy dni, w najrozmaitszych przedmiotach, sam osobiście toczył z nim rozprawę. Tej, pomiędzy innemi, obecnym był Bokkaczio, który też od chwili owej dozgonnym stał się poety naszego przyjacielem. Kiedy zaś Petrarka zwycięzko wyszedł z naznaczonej sobie próby, król, własny mu swój płasz[2] szkarłatny na ramiona narzuciwszy, w jak najświetniejszem otoczeniu do Rzymu go wyprawił, gdzie też 8-go kwietnia r. 1351, w obec senatu i nieprzeliczonego tłumu miejscowej ludności, na Kapitolu, Orso z Anguillary, wawrzynowym wieńcem skroń mu otoczył. Wieniec ten, poeta, z głowy sobie zdjąwszy, w pokorze ducha, natychmiast u stóp starożytnego posągu Ś-go Piotra na Watykanie złożył.

W miejscu tem rozpoczyna się obywatelska działalność Petrarki. Otoczony czcią powszechną, uczuł w sobie dość potęgi, ażeby podnieść głos w sprawie wydźwignięcia z ostatecznej toni, szarpanej zewsząd wyuzdanemi niesnaskami ojczyzny. Jakoż, zaraz już w roku następnym widzimy go w Awinionie, gdzie w imienin mieszkańców odwiecznej Piotrowej stolicy, wymownemi słowy zaklina Papieża Klemensa VI-go, aby zechciał wrócić do Rzymu. Ale ten, Francuz rodem, ani chce o tem słyszeć; natomiast na dwór Neapolitański w poselstwie go wyprawia, gdzie, za zysk cały, poeta nasz świadkiem jest tylko zamordowa-[3]

  1. Mąż to był Elżbiety, siostry Kazimierzowej, zaczem i dziad naszej Jadwigi, — król, szczególnie w Węgrzech, przyłączeniem Kroacyi i Dalmacyi, zasłużony, — choć co do Neapolu, nieosobliwie się o nim Dante wyraża (w pieśni VIII-ej Raju), twierdząc przez usta brata jego Karola Młota: „jako on, z hojnego, skąpcem się stawszy, dobrzeby zrobił, gdyby miał innych wyręczycieli, nad tych, co jedynie o napychaniu sobie kieszeni myślą.“
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – płaszcz.
  3. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – zamordowania.