wyłącznie prawie miłosny, pod pałającem niebem Sycylijskieni, równie jak nieco później w Prowancyi (może skutkiem właśnie ztamtąd zalatającego powiewu), w swawolę, wreszcie w rozpustę się rozpasał. W tym też kierunku niepowstrzymanie szło się tam już dalej; widzieliśmy poprzednio, jakie to później natchnienia wyniósł ztamtąd Bokkaczio. Tedy, jakby na przeciwieństwo tym niesfornym wpływom, w Toskanii poezya przybierać poczyna pobożny, niemal odrazu mistyczny kierunek. Tu, prawie już na schyłku dwunastego stulecia, zjawia się S-ty Franciszek z Assyżu — pokorny chwalca ubóstwa dla Miłości Bożej — natchniony asceta. godny poprzednik Ś-tej Teresy — kwiecisty prozator, tkliwy poeta, ale jeszcze dość słaby wierszopis. W ślad za nim, dąży rzesza jego uczniów. W pośród nich, szczególnie się wyróżnia Jacomino z Werony, który nawet pomysłem swego poematu o Piekle i Baju. wprost już jest poprzednikiem Dantego. Aż wreszcie Jacopone z Todi, całkiem już wytrawny liryk, biegły wersyfikator i wytwornego smaku poeta († 1306). — Swoją drogą, proza również nie pozostała w tyle. Dość tu przypomnieć Kwiatki (Fioretti) Ś-go Franciszka; historyk zaś Florencyi Ricordano Malaspina (1280), z piękności stylu, zdaniem Sismondego, do dziś dnia za wzór służyć może.
Tak więc, rzecz naszą do końca trzynastego dociągnąwszy stulecia, z dowodami w ręku śmiało teraz powiedzieć możemy, że trzej tuż zaraz potem nadchodzący Mistrze, zastali już i pomysły poetyckie dostatecznie wyszlachetnione, i pewien już stopień misterstwa w ich uwydatnieniu, i wreszcie język, stosunkowo, do potrzeb dość już wybrednych, wystarczający. Nastali jednak w epoce, w której, ktobądź po wieniec sławy sięgał, koniecznie łaciną był kuszony; ztąd każdy, co się tym pedantycznym wymaganiom przeniewierzyć ważył, śmiało rzec można, poświęcenie robił — w tem też miejscu, właściwa trzech tych odstępców rozpoczyna się zasługa.
Jednak, przyznać to trzeba: stopień jej świadomości nie u wszystkich ich był jednaki — choć w następstwie jednakowo błogie wypadły ztąd wyniki.
Dante niezaprzeczenie ma prawo iść tu przodem — tuż za nim dąży Bokkaczio — ale Petrarka zostać musi na końcu. Wiemy to bowiem, że kiedy Dante powziął myśl nadziemskiej swojej Komedyi — niezmierne na to powstało krakanie. Wreszcie jeden z jego przyjaciół, niejaki Griovanni del Virgilio. w imieniu
Strona:PL Felicyana przekład Pieśni Petrarki.djvu/047
Ta strona została przepisana.