Strona:PL Felicyana przekład Pieśni Petrarki.djvu/104

Ta strona została przepisana.

Lecz, iżby dzieło spełnić co najprędzej,
Błogosławionej brak mi nieco przędzy,
Którą kunsztownie Święty mędrzec mota.
Więc, przyjacielu! czemuż mojej chętce
Twa dłoń zazdrosna? Otwórz ją — a wprędce
Ujrzysz jak wdzięczna wyjdzie ztąd robota. —



Sonet 33.


Sonet ten wraz z dwoma następnemi stanowi tak zwany Łańcuch (catena), wiążący je nietylko ciągiem myślowym, ale i pewną plątanina rymów, niepodobną do odtworzenia w przekładzie. Treść tu jest taka. Laura nieobecną była przez dni dziewięć, w ciągu których panowała burzliwa niepogoda i tę poeta na karb nieobecności swej kochanki składa.

Gdy miejsc swej chwały krzew ten nie jest bliski
W którym Feb niegdyś uczcił kształt dziewiczy,
Gwałtownym Wulkan zieje tchem i ryczy,
Dla władcy Niebios kując chmur pociski!
Więc gdy deszcz z wichrem, szrony łącząc z błyski,
Z dwóch pór się związek splącze tajemniczy,
Spłakana ziemia pełna jest goryczy.
Iż dzień miłosne odjął jej uściski.
Wtedy rozsierdzon Czasu Bóg i Wojny —
Okrutnych dwoje gwiazd — i Orion zbrojny,
Żeglarzom biednym kruche rudle trzaska.
Tak się powietrza mści i wód niełaska!
Gniewna, wraz ze mną, że ją niebo dzieli
Z tą, w twarzy której topią wzrok Anieli. —



Sonet 34.


Ale jeżeli błogo uśmiechniona
Królestwo wdzięku wprędce znów owładła,
Władca Cyklopów próżno u kowadła
Z wysiłkiem będzie tężył swe ramiona.
Gdyż Jowiszowi znagła w dłoni skona
Błysk hartownego w Etnie klęsk wiązadła,
I wraz do życia wskrześnie wiosna zbladła,
W słonecznej świetli spojrzeń Apollona.
W tem od zachodu tchnienie się podrywa,
Z którem bez trudu morskiej szukasz drogi,
I wraz się kwieciem pocznie wdzięczyć niwa,
I gwiazd złośliwych pierzcha szyk złowrogi,