Która cię błaga: byś wyplenił zielska,
Zdolne jedynie kwitnąć jej kolczato.
Bowiem, już więcej niż tysiączne lato,
Jak owi dzielni w przeszłość są wgrzebani,
Co ją ku dawnej chwale wydźwignęli.
Więc nowy, nazbyt butny ród, jeżeli
Szanować nie rad matki swej a pani,
To ty chciej mężem być dla niej!
Tego też Święty ojciec jej zdaleka
Z twoich jedynie rąk z ufnością czeka.
Rzadko los wzniosłym przedsięwzięciom człeka,
Rad jest, gdyż owszem, rzadko nawet bywa
By im na wstręcie nie stał najzawzięciej.
Lecz ty, idź śmiało! z tobą moja tkliwa
Chęć, co win wszelkich odkupienia czeka,
I w drogę — wierz mi — szczęście ci się święci!
Gdyż, jeśli kiedy za ludzkiej pamięci
Śmiertelnikowi droga się usłała
Ku nieśmiertelnym szlakom, to jedynie
Kiedy zamierzył w świetnym dźwignąć czynie
Dostojną władzę, — i zważ: cóż za chwała,
Gdy ziemia wyrzeknie cała:
„Strzedz jej młodości innym dano było —
Ten ją przy schyłku wstrzymał nad mogiłą!“
Pieśni! jeżeli na Tarpejskim grzbiecie
Czczonego z cnót swych w Włoskiej ziemi całej,
Spostrzeżesz wreszcie rycerskiego człeka,
Powiedz mu: tak ci mówi ten, co przecię
Zdawna kochankiem jest twej dzielnej chwały:
— Rzym wielki na ciebie czeka!
On, łez dziękczynnych pełne mając oczy,
Od siedmiu wzgórków swych ku tobie kroczy! —
Przepełniona niezrozumiałemi już dziś alluzyami, i z tego powodu mocno ciemna.
Żem na jej twarzy słodkie ujrzał piętno,
Więc mi Pasterka wolne serce wzruszy,