Użalić mogę wiatrom pełnym woni,
I o niej tylko myśleć, i w mym rymie
Jej tylko jednej godnie sławić imię! —
Do hrabiego Orso d’Anguillara, pocieszając go w niemożności znajdowania się na jakimś turnieju.
Ursie! niech nawet źrzebca twego kroki
Ktoby powstrzymać w pędzie chciał, to przecię
Stawi się duch twój przy zaszczytnej mecie,
Ku której lot go myśli gna wysoki.
Więc przeciwnościom serce staw z opoki —
Gdyż, choćbyś nie chciał, wieniec skroń oplecie
Wszędzie i zawsze temu, kto po świecie
Jak ty swą sławą wzniósł się aż w obłoki.
Dość niech twój rumak na czas w szranki wbieży,
Swą krwią szlachetną, która wszystkim znana,
W bój najdzielniejszych wyzwać rad szermierzy,
I niby mówiąc: „we mnie mego pana
Wola jest, dzielność i rycerska wiedza —
Lecz mię on jeszcze żądzą walk wyprzedza!“ —
Iżeśmy nieraz wykazali oba,
Jak jest nadziei ziemskich tór zwodniczy,
Więc ku Najwyższej prosto Wszechsłodyczy
Iść tylko odtąd niech się nam podoba.
Łąką jest niby ziemska nasza doba,
Wśród której w kwiatach wąż kusiciel syczy,
Rad, gdy zwiedzionej przez siebie zdobyczy
Duszę oplątał zwątpieniami Hioba.
Więc, jeśli, zanim śmierć cię w ciemność wchłonie,
Spokój zapewnić sobie pragniesz mądrze.
Nie idź za tłumem, lecz w wybranych gronie
— Bratku! — powiedziećby mi można — skądże
Drugiego tobie uczyć drogi, kędy
Sam błądzisz, własne swe kochając błędy. —
Okienko, w którem w swe świetlane oczy
Dozwala patrzeć Laura — dnia królowa,