Strona:PL Felicyana przekład Pieśni Petrarki.djvu/175

Ta strona została przepisana.

W ziemi niewoli! — tylko że myśl tkliwa
Mej wytrwałości Stróżem jest Aniołem —
Gdyż sam z mem sercem rzadko bywam społem.



Sonet 109.


Miłość, mych myśli życie i królowa.
Której w mem sercu wdzięczna jest stolica,
Rumieńcem nieraz bijąc w moje lica,
Swej czci do ust mi ciśnie drżące słowa.
Alić ta piękna, co mię w trwodze chowa,
Ta wieczna moja radość i tęschnica,
Acz mi nadzieją śmiałą chęć podsyca,
Czcią moją zawsze wzgardzić jest gotowa.
Naonczas Miłość, z drżeniem niesłychanem
Znów mi w głąb’ serca zbiega, i tam kwili,
I za nic w świecie wyjść już nie chce z łona.
Więc, gdy ten nawet uległ, kto mi panem —
Cóż ja? — Z nim będę do ostatniej chwili —
Gdyż dobrze skończy, kto kochając skona! —



Sonet 110.


Jak ćma ku własnej śmierci mknąc, w godzinie
W której ku świecy nęci tego śpiocha
Światłość, zabójcza zwykle dlań macocha,
Bez niczyjego żalu w wieczność spłynie,
Tak ja, w tych oczu patrząc blask jedynie,
W których się na śmierć dusza moja kocha,
Działam jak własny wróg, bo istność płocha
Od tego, czego żąda, marnie ginie.
I nic: że w oczach owych czytam wstręty —
Że wiem, iż z tego umrzeć mam bez rady —
Że próżno mężnym być wśród żądz zamieci —
Taki w nie ciągnie urok niepojęty,
Że raczej pociech szukam w nich, niż zdrady —
Że w śmierć swą duch mój rad na oślep leci! —



Sestina V.


Przez cień rozkoszny żywej zieloności,
Pierzchliwie biegnąc nielitosna światłość,