Miłość i zdrowie, z duszą jej nieśmiałą.
W której Bóg skarby wszelkiej cnoty składa,
Wręcz na mnie godzą. Miłość takby rada
Wprędce mię zabić, że się jej wydało
Słusznem: iż Laurze dano wątłe ciało,
W którem — by wieczna ztąd mi była biada —
Ta moja piękna, trwogą życia blada,
W tęscbnocie nieba, świat nasz ceni mało.
Więc, mimo szczęście całe, najkryjomiej
Drżę w głębi duszy o tę istność drogą,
Przez świat mogącą tylko iść przebojem —
I jeśli Litość Śmierci nie poskromi,
Niestety! widzę, w co się zwrócić mogą
Wiotkie nadzieje z życiem zrosłe mojem! —
Ta moja piękna, niby Rajskie ptaszę
Gdzieś z sfer niebiańskich zlatujące zdala,
Rozkoszą uczuć, pełną mąk Tantala,
W serce mi spływa, jak w wezbraną czaszę,
Coś to jest niby nasze, a nie nasze —
W jej włosach igra dni słonecznych fala —
Jej oczu płomień duszę mi przepala,
Którego w sobie nigdy już nie zgaszę.
Próżno w bogactwa szat jej śnieżne łono,
Próżnoby w kwiaty piękność tę zdobiono,
Co sama kwiatem najpiękniejszym bywa —
Nadprzyrodzone widzieć mniemasz dziwa,
I niemal sądzisz baśnią to przyśnioną —
A jednak ona wśród nas gości żywa. —
Gdyby Wirgila oczy i Homera
To słońce moje były oglądały,
Ci dwaj, na jego cześć, swych sił udziały
W pieśńby złożyli która nie umiera.
W niem jest i Enej, dusza wielce szczera —
Przebiegły Odyss — Achill pełen chwały —