Nawet zwycięzcę ślepy gniew zwycięża —
Tak z Aleksandrem. Próżno czcił go suto
Pędzel Apellów, Lizyppowe dłuto,
I próżno sam on sławę miał z oręża!
Tydeja w chwili gdy go gniew rozprzęża,
Menalippowej czaszki jadłem struto —
Gniew także, na śmierć, niezmożoną butą
Syllę poraził, lycerskiego męża!
Też Walentynian, z gniewem w jednej porze
Śmierć miał, a także Ajaks gdy się wścieka
Zazdrością łupów, nie rad własnej biedzie.
Gniew — to szał krótki[1]! kto go w czas nie zmoże
Długim się stawa — i on wtedy człeka
Często ku hańbie, często w śmierć zawiedzie!—
Sonet ten, dziwaczny w pomyśle, opiewa pociechę, jakiej doznał poeta, rozchorowawszy się na oczy, podczas kiedy Laura z podobnegoż cierpienia wyzdrowiała.
Cóż za szczęśliwy traf, że gdym w twe oczy
Spojrzał, cierpieniem skrytem udręczone,
Stopniowo wzrok mój, w zdjętą z nich zasłonę
Zapadł, i zwolna zmierzch go szary mroczy!
Żem choć tym kosztem, stojąc gdzieś w uboczy,
Wzrok Laury zbawił w którym duszą tonę,
Niebiosom dzięki składam! gdyż to one
Mem zdrowiem leczą mój ten skarb uroczy.
Także przyrodę wielbię nieskończenie,
Za to od słońca oczu jej zaćmienie —
Tak mi rozkoszą wielką jest ta nędza!
Bowiem, jak gwiazda o złowrogiej tęczy,
Niech już jak zechce silniejszego dręczy,
Kiedy słabszemu wątłych sił oszczędza. —
Jest to wspomnienie pobytu w Awinionie, w domu przyjaciela Lelio, i razem, jak się zdaje, powitanie go z powtórnym powrotem.
Izdebko! niegdyś cicha ty ostojo
Wśród burz mych dziennych, które tylko zrzadka
- ↑ Ira furor brevis est. Horat.