Strona:PL Felicyana przekład Pieśni Petrarki.djvu/295

Ta strona została przepisana.
Sonet 311.


Śmierć mi zdmuchnęła moich olśnień zorzę —
Noc ogarnęła oczy pełne chwały —
I Miłość moją prochy przysypały —
I laur już dla mnie stracił tchnienia Boże!
Swobodę wziąwszy, błądzę gdzieś w bezdroże —
Nie mam być przed kim trwożny lub zuchwały —
Ni brać od kogo dreszcze lub zapały —
Nikt mię już ani zgnębi, ni wspomoże!
Więc od owego Pana, co tak długo
W swych złudach zdradnych miał mię swoim sługą,
Gdy już nareszcie wolność jest mi dana,
Całą mą duszą, w chwili tej, do Pana,
Co brwi zmarszczeniem rządzi Swe błękity,
Zwracam się, trudów życia całkiem syty! —



Sonet 312.


Dwadzieścia jeden lat miłosnym szałem
Targany duch mój, cierpiał ognia próby —
I gdym nie zyskał nic, prócz serca zguby,
Wziętej mi Laury dziesięć lat płakałem!
Dziś, dognębiony duszą jak i ciałem,
Znam: że mi klęską był ten obłęd luby —
Więc ostateczne chmurnych dni mych śluby
Ku tobie. Boże! zwracam sercem całem;
Gdyż smutkiem chora we mnie myśl majaczy:
Żem marnie przeżył lata, w których raczej
Miałem spokoju szukać, niż rozpaczy.
Ty, coś mię w toń tę wtrącił, Niebios Panie!
Nad moją duszą racz mieć zmiłowanie —
Niech grzech swój znając, bronić go przestanie! —



Sonet 313.


Idę, niezwrotnej dni mych płacząc pory,
W której śmiertelne ukochałem rzeczy
Związany z ziemią — choć w tej doli człeczej
Nieszlachetnemi nie pełzałem tory.
Ty, co znasz iłem jest zwątpieniem chory,
Wszechmiłosierny w Twej Opatrznej pieczy!
Niech mi w tej toni Łaska Twa nie przeczy
Dopełnić duszy mojej niedobory!