Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie myślę o tem, bo dobrze mi jest z Zo-Zo.
I z To też.
Kocham go, bo zabija lamparty i węże.
Długo całowałam go w rękę zato, a on drapał mię za uchem.
Lubię to bardzo!

Dzień zdumienia.

Stało się coś, co narazie przeraziło mnie.
Teraz rozumiem, że to dobra i przyjemna rzecz!

Zo-Zo wsadziła mnie dziś do naczynia z wodą.

Białym kawałkiem, który ma piękną woń, niby kwiat, natarła mi całe ciałko.
Stałam się biała od piany, niby siwy Bo-Bo. Zo-Zo nazywa to mydłem…
Obmywszy z piany, wytarła do sucha i otuliła żółtą kołderką.