Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

Zgrzałam się znakomicie.
Miałam czyste rączki, nóżki, brzuszek i pyszczek.
Czułam się doskonale i rechotałam wesoło.
Teraz codziennie będę się myła.
Byłam narazie zdumiona i przerażona. Teraz jest mi dobrze i przyjemnie.
Obeschnąwszy, pobiegłam znowu do miski.
Zatrzymała mnie jednak Zo-Zo, mówiąc:
— Dość, dość, Kasiuchno! Będziesz się myła z rana, w południe i wieczorem.
Zaczynam coraz więcej rozumieć mowę Zo-Zo.
Cieszy mnie to.
Zdaje mi się, że Zo-Zo i To rozumieją już moje okrzyki, rechotanie i mruczenie.
Nie jest to przecież trudne?!
Gdy się cieszę, roztwieram szeroko pyszczek i rechoczę:
— Ah! Ah! Ah!
Zdumiona wołam grubym głosem, wymawiając powoli:
— O! O! O!
Widząc kogoś obcego, lub coś niepokojącego mnie, mruczę:
— Uh… uh…
Zo-Zo i To niezawodnie rozumieją, co mówię do nich. Spełniają moje życzenia. Uspokajają, gdy