To teraz zawsze uważa, abym nie zapomniała i nie zgubiła pamiętnika. Sam starannie układa kawałeczki kory w koszyku.
Związał je razem, aby się nie rozsypywały.
O, ludzie są bardzo mądrzy i dobrzy!
Przybyliśmy wczoraj wieczorem do dużej osady.
Mieszkamy w obszernej chacie, gdzie jest ciemno i zimno.
Zo-Zo wyszła ze mną do ogrodu. Rosły tam drzewa pomarańczowe, mangowe i bananowe.
Bardzo dobry ogród!
Nagle ujrzałam szympansa i krzyknęłam ucieszona.
Szympans siedział na wysokim słupie. Był ponury i zamyślony.
Zarechotałam, wołając na niego.
Obejrzał się. Patrzył na mnie piwnemi oczami, pełnemi smutku.
Długo milczał. Nareszcie cicho rzekł:
— Nie mogę przyjść do ciebie. Jestem przykuty do łańcucha…
To mówiąc, brzęknął tem, co nazywał łańcuchem.
— Przegryź to i biegnij do mnie! — zawołałam.