Ta strona została uwierzytelniona.
Rozumiem teraz Ngu-Ngu, który mówił, że jest dumny, bo dopomagał ludziom w walce ze śmiercią. Ja też dopomagałam! Dlatego jestem szczęśliwa i dumna.
Uratowałam kochaną, dobrą, pogodną jak niebo, Zo-Zo!
Dzień zupełnie nowych przeżyć.
Szliśmy dwadzieścia siedem dni.
Doszliśmy nareszcie do jeszcze większej osady.
Tu było bardzo dużo białych ludzi. Całe tłumy ich. Myślę, że wszyscy kochają Zo-Zo i To. Witali ich radosnemi okrzykami.
W południe Zo-Zo i To usiedli do dużej skrzyni, nad którą zwisała strzecha. Ja siedziałam w koszyku, pomiędzy Zo-Zo i To.