Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

głowa. Dreszcze wstrząsały mną. Nie mogłam się zagrzać pod kołderką.

Wtedy To dał mi jakiegoś kwaśnego lekarstwa i trochę cukru. Jeszcze raz obmyto mi powiekę, wysmarowano czemś, co gryzło i piekło straszliwie. Dopiero, gdy Zo-Zo przyłożyła mi do oka namoczoną płachtę i znowu obwiązała główkę, usnęłam nareszcie.

Jednak dwa dni chodziłam z opuchniętą i wykrzywioną twarzyczką.
Strasznie wyglądałam! Ciągle przyglądałam się sobie w miseczce z wodą.
Nie mogłam nawet pisać…
Teraz wszystko minęło. Już zapomniałam o jadowitym pająku i bólu.
Jacyż dobrzy i mądrzy są ludzie! Ja kocham ludzi!
Coraz bardziej rozumiem teraz słowa Ngu-Ngu i Ori-Ori, którzy o ludziach mówili dobrze…
Dziadziuś Bo-Bo nie lubił ich. Pewno dlatego, że nie znał ludzi.