się dobrze. I ludziom i szympansom, i „Długim Pyskom“, i słoniom.
A może też lampartom i plamistym wężom?
Nie chcę tego, bo nienawidzę ich! Za co lampart zabił Rru?
Co zrobił wężowi mały Aka? A przecież wąż połknął go?
Gdyby wszystko, co żyje na ziemi, było dobre, jakże szczęśliwie płynęłoby życie!
Drżałam przez cały dzień.
Nie mogę się zagrzać nawet pod kołderką.
Zo-Zo spostrzegła to i, naradziwszy się z To, wyszła na miasto.
Ja nie lubię, gdy Zo-Zo nakłada kapelusz. Wiem, że wychodzi z domu.
Tęsknię za nią i płaczę nieraz.
Zo-Zo powróciła prędko. Rozwiązała paczkę.
— Chodź, Kasiuchno! — zawołała. — Ubiorę ciebie.
Wkrótce miałam na sobie czerwone spodenki i kurteczkę ciepłą, na nogach czarne pończoszki.
Odrazu poczułam się lepiej. Chłód nie dokuczał więcej.
Obejrzałam siebie w lustrze. Bardzo piękne ubranko!