Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

Stanęłam obok niego i gwizdnęłam z całej mocy.
Nieznajomy krzyknął przeraźliwie i pobiegł ku drzwiom.

Goniłam go i tłukłam kijem po nogach, krzycząc na cały głos:

— Ah! Ah! Ah!
Wesoła to była zabawa!
Nieznajomy, nie oglądając się, wypadł na korytarz i potrącił przechodzącego z tacą człowieka.
Coś posypało się z brzękiem i hałasem. Rozległy się krzyki i tupot nóg.
— Złodziej! Złodziej! Trzymaj! — wołano ze wszystkich końców domu.