Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

Co to jest złodziej? Nie rozumiem...
Hałas i zgiełk przeraził mnie. Schowałam się pod stół.
Wkrótce w domu wszystko się uspokoiło.
Wdrapałam się znowu na kanapę i myślałam nad tem, co zaszło.
Rozmyślając lub przypominając sobie minione czasy, zwykle kiwam się. Czynię tak nieraz przez długi czas... Zdaje mi się wtedy, że wiszę na lianie nad ziemią i bujam się.
Z wysokości widzę wszystko, jak na dłoni.
Przypomina mi to też dżunglę, niebotyczne drzewa mahoniowe, mamusię, obrońców, stróżucych po nocach, tatusia i wesołego Ori-Ori.
Posłyszawszy kroki Zo-Zo i To (ja zawsze poznaję ich kroki zdaleka), przestałam kiwać się i czekałam.
Zo-Zo i To przyszli z całym tłumem ludzi. Byli wśród nich tacy, którzy, jak „wujek“, mieli świecące guziki.
Wszyscy mówili naraz, oglądali otwartą szafę i rozrzucone na podłodze rzeczy.
Wśród nieznajomych spostrzegłam człowieka, który zakradł się do naszego mieszkania i chciał ze mną się bawić.
Pytano go o coś. Odpowiadał cichym, wylękłym głosem, wskazując na mnie i na swoje nogi.