Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
Dzień, w którym naprawdę byłam szlachetna.

Dziś nabroiłam...
Ho, ho, wiem, że nabroiłam!
Wlazłam na stolik, stojący przed lustrem. Poco to zrobiłam?
Chciałam spróbować, czy przyjemne jest to, co robią Zo-Zo i To, wychodząc z domu.

Otworzyłam piękne, przezroczyste pudełko i wyjęłam z niego puszek.

Wiem, że Zo-Zo dotyka nim swojej twarzy.
Zrobiłam to samo. Nagle ujrzałam w lustrze, że mam cały pyszczek biały.
Pozostawało teraz naśladować To.
Wzięłam małą buteleczkę i zaczęłam wylewać sobie na głowę zimną, bardzo zimną wodę. Czułam piękną woń. Zupełnie, jak kwiaty, rosnące w dżungli, lub stojące na stole przed kanapą.
Jednak woda trafiła mi do oka.