gorzkie wyrzuty służącej. Pokazywała jej kawałek stłuczonego przeze mnie pudełka.
Służąca płakała i coś mówiła żałosnym głosem.
Zrozumiałam wszystko. Zo-Zo myślała, że służąca zbiła piękne pudełko.
Nie mogłam patrzeć na łzy.
Wyskoczyłam z koszyka i pobiegłam do Zo-Zo.
Zaczęłam znowu opowiadać, jak było, rechotać, płakać i mruczeć.
Zo-Zo wciąż nie rozumiała.
Wtedy wskoczyłam na stolik i pokazałam, jak się stało nieszczęście. Rączką, chociaż bardzo mi drżała, wskazywałam na stłuczone pudełko, leżące w kącie, później uderzyłam się w pierś. Zapłakałam i mruczałam cichutko:
— Uh! Uh! Uh! Uh!
Nareszcie Zo-Zo zrozumiała wszystko.
Służąca wyszła uspokojona.
Siedząc na stoliku, oczekiwałam, co się ze mną teraz stanie.
Zo-Zo mówiła coś do To. Słuchał uważnie i podnosił ramiona. Zdawało mi się, że był zdumiony.
Długo naradzali się.
Drżałam z zimna i strachu.
Zo-Zo zdjęła mnie ze stolika, ułożyła w koszyku i rzekła:
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.