„Wujek“ też kichał, przemoczywszy nogi podczas nocnej wyprawy, gdy mnie poszukiwał.
Zabrałam się do pisania.
Z przerażeniem spostrzegłam, że na moich kawałeczkach kory już niema miejsca. Były szczelnie zapełnione wydrapanemi przeze mnie znaczkami pisma szympansiego. Co robić?
Zaczęłam się oglądać bezradnie. Moje zakłopotanie spostrzegł To.
Wstał i położył przede mną coś białego. Później mały zielony patyczek.
— Pisz, Kaśka! — rzekł. — Teraz zawsze będziesz miała papier i ołówek.
Długo nie mogłam dać sobie rady z temi rzeczami.
To włożył mi ołówek do rączki i nauczył, jak trzeba pisać na papierze.
Ludzie znają mnóstwo pożytecznych rzeczy!
To zabrał mi mój stary pamiętnik, owinął go w papier i schował.
Bardzo mu byłam wdzięczna. Już kruszyć się zaczęła sucha kora.