Ta strona została uwierzytelniona.
Służąca szła długo. Zatrzymała się pod drzewami, z których spadały żółte i czerwone liście. Postawiła koszyk na ławce i przyglądała się zabawnemu człowiekowi.
Miał na sobie podarte ubranie i zawalany błotem, szeroki kapelusz.
Obracał czemś, co wystawało z boku dużej, czarnej skrzyni.
Skrzynia szczękała, zgrzytała i ochrypłym głosem grała.
Na wierzchu skrzyni skakały i kręciły się malutkie postaci ludzkie.
Odżyły w pamięci opowiadania „wujka“ o kataryniarzu i katarynce z korbą…